wtorek, stycznia 16, 2007

(Nie)dzieciowe gry - Ticket To Ride.

Wczoraj zagraliśmy (tata i czterolatka) w Dzieciowego Ticketa na zasadach wymyślonych na szybko w trakcie rozkładania planszy. Wszystkie karty pociągów i lokomotyw tasuje tata. Córka dostaje pionki wagonów w jednym kolorze. Bilety nie biorą udziału w grze. Rozpoczynamy grę. Tata odkrywa kolejne karty pociągów. Córka układa wagonik na polu planszy o odpowiednim kolorze. Jeżeli wypadnie lokomotywa to córka może ustawić wagonik na dowolnym polu. Oczywiście w wagonach siedzą pasażerowie, którzy chcą przejechać z jednego miasta do drugiego, dlatego córka musi układać pociągi tak, by połączyć ze sobą możliwie najwięcej miast. W trakcie gry warto mówić córce o tym, że pasażerowie bardzo chcą dojechać do miasta gdzie mieszkają, gdzie mieszka babcia, gdzie jest wesołe miasteczko. Kiedy miasta zostają połączone mówię 'dojechaliśmy, udało się, ale długi pociąg'. Na zakończenie gry, kiedy wszystkie pionki zostały ustawione na planszy, liczymy punkty. Za każdą trasę od miasta do miasta, którą córka ukończyła w całości, liczymy tyle punktów ile jest wagonów. Tata liczy punkty, córka przesuwa drewniany walec po numerowanych polach wokół planszy.

Dzieciowy Ticket był bardzo przyjemny zarówno dla rodzica, jak i dla dziecka. Zagraliśmy trzy razy. Za pierwszym razem córka ustawiała wagoniki gdziekolwiek i zdobyła 19 punktów. Podczas kolejnych gier starała się układać trasy od miasta do miasta, bez marnowania wagoników, dlatego zdobyła ponad 30 punktów. Oczywiście nie o punkty chodziło w całej tej zabawie.

Dzisiaj postanowiliśmy zagrać w 'Łowców i Zbieraczy'. Wymyśliłem, że każdy układa własny, oddzielny teren. Wygra ten kto będzie miał najwięcej zwierzątek na swoich łąkach. Spróbujemy zagrać też bardziej skomplikowany wariant, w którym tygrysy będą zjadały jedno zwierzątko na łące. Relacja z gry już niebawem.

Brak komentarzy: